Lampka tylna z lokalizatorem GPS
Lampka tylna z lokalizatorem GPS
http://www.velonews.pl/newsy/sprzet/1337
http://www.gpstrackthis.com/GPSTrack/spylamp2.jsp
Ot taka ciekawostka - trochę za drogo wychodzi
http://www.gpstrackthis.com/GPSTrack/spylamp2.jsp
Ot taka ciekawostka - trochę za drogo wychodzi
Każdą w zasadzie linkę da się przeciąć nożycami. Jakimś zabezpieczeniem może być dopiero łańcuch a najlepiej u-lock, nawet średni u-lock jest lepszym zabezpieczeniem niż droga linka.Zbychur pisze:Obrazek
Kiepska ta linka, skoro takimi nożycami ją przetnie. A co do GPS to się zgodzę, że lampka to nie najlepsze miejsce. Choć patrząc na zasilanie i ukrycie elektroniki...Hmm, gdzie by to schować?
A wracając do GPS, myślałem kiedyś nad ukryciem takowego w rurze sterowej, miejsca jest tam sporo, dostęp dość łatwy przez kapsel, odkręcenie jednej śrubki. Nie wiem ino jak z sygnałem... ale jeśli kapsel byłby z tworzywa to może by i mogło.
W latach 90-tych, kolega miał kłódkę z linką, dostał od rodziny z Austri (jakaś niby japońska), doszło do tego, że zgubił klucze. Próby przecięcia zwykłymi nożycami zakończyły się fiaskiem. Zapakowaliśmy rower razem z ławeczką na Tarpana i do warsztatu. Zgadza się każdą linkę można przeciąć dobrymi nożycami, tą też nam się udało.... po 40minutach. Nitki w lince w czasie ściskania nożycami rozjeżdżały się na wszystkie strony na szerokości i na długości. Właściciel warsztatu klął jak szewc, bo pręty zbrojeniowe 16 czy 18mm padały jak zapałki a na nożycach nawet ślad nie został, a głupiej linki nie dało się przeciąć. Dla porównania, normalną line stalową od szlagu. Kątówki jeszcze wtedy nie były zbyt popularne i bardzo drogie. Potem wpadliśmy na to że trzeba było kłódkę młotem na kowadełku rozwalić. Oczywiście kluczyk się później znalazł, jak płacił za usługę, zaplątał się w portfelu.madkeinam pisze:Każdą w zasadzie linkę da się przeciąć nożycami.
Bo to była stara japońska linka a nie nowoczesna chińskaZbychur pisze:W latach 90-tych, kolega miał kłódkę z linką, dostał od rodziny z Austri (jakaś niby japońska), doszło do tego, że zgubił klucze. Próby przecięcia zwykłymi nożycami zakończyły się fiaskiem. Zapakowaliśmy rower razem z ławeczką na Tarpana i do warsztatu. Zgadza się każdą linkę można przeciąć dobrymi nożycami, tą też nam się udało.... po 40minutach. Nitki w lince w czasie ściskania nożycami rozjeżdżały się na wszystkie strony na szerokości i na długości. Właściciel warsztatu klął jak szewc, bo pręty zbrojeniowe 16 czy 18mm padały jak zapałki a na nożycach nawet ślad nie został, a głupiej linki nie dało się przeciąć. Dla porównania, normalną line stalową od szlagu. Kątówki jeszcze wtedy nie były zbyt popularne i bardzo drogie. Potem wpadliśmy na to że trzeba było kłódkę młotem na kowadełku rozwalić. Oczywiście kluczyk się później znalazł, jak płacił za usługę, zaplątał się w portfelu.madkeinam pisze:Każdą w zasadzie linkę da się przeciąć nożycami.
Nie wiedziałem że te linki są tak miękkie. Tu widać różnicę między różnymi linkami: http://joemonster.org/filmy/53712