Od rana sobie czytam w pracy te wasze przygody i chciałby człowiek coś napisać, ale raz, że na telefonie to kiepsko, a dwa, że szef ciągle przychodził z nowymi pomysłami, chyba całe święta kombinował jak mi umilić powrót do pracy. No ale że już jestem, to się pochwalę, jak sąsiad o pierwszej w nocy z łóżka wyciągnąłem. Cały wieczór składałem swój "laser" na oskalpowanej XM-L@3,5A w soczewce asferycznej 76mm (półtora roku temu jeszcze nie wiedziałem o XM-L2 a o SinkPadach tym bardziej). W końcu koło pierwszej był gotowy. No przecież nie będę czekał do następnej nocy i poszedłem sobie ogniskową ustawić, bo to się dopiero dało tak na 30-40m zrobić. I tak sobie świeciłem, migałem i zachwycałem się swoim dziełem, to stroboskop, to SOS, ale tak w pola za domem, żeby komuś po oknach nie przejechać. Noc była księżycowa, dość jasna, okres żniw, w powietrzu unosił się jeszcze, jak lekka mgła, kurz po kombajnach . Nagle patrze sąsiad w piżamie, sąsiadka w koszuli nocnej wybiegają na pole i zaczynają znosić do stodoły kostki słomy i to normalnie sprintem. Powaliło ich chyba- myślę sobie. No ale skoro im tak pilno, trzeba pomóc. Dopiero jak włączyłem latarkę, a uruchomiła się w strobo, to wyszło na jaw co się stało. U sąsiada za domem w krzaczorach, stał stary traktor - Belarus (twz. Białoruśka), z białą kabiną i dachem. Kiedy nieświadomie przejechałem po nim kilka razy snopem, światło odbijało się od białego dachu i rozpraszało we wszystkich kierunkach, również do sypialni sąsiada, a ten wybiegł zbierać słomę w przekonaniu, że nadchodzi burza.
![:)](./images/smilies/usmiech.gif)
Na szczęście sąsiadów mam w porządku i przyjęli to z humorem. Jeszcze pochwały zebrałem, a po kilku minutach zabawy, sąsiad wyraził szczerą opinie, mniej więcej tymi słowami "Fajnóm mosz te taszlampe, aż ku Wisle widać, jyny ta smuga je strasznie ciynko, lepsze byś to mioł, jakby Ci to kapke szyrzy świyciło".
![:)](./images/smilies/usmiech.gif)