... z mruganiem przy klikaniu :D
... z mruganiem przy klikaniu :D
Witajcie, to nie jest problemem dla mnie, raczej ciekawostką. Przy prawie do końca rozładowanym ogniwie niedługo przed uruchomieniem migotającgo zabezpieczenia, kiedy klikam włącznikiem i go lekko wciskam, to latarka mi migocze. Nie ma tego przy w pełni naładowanym ogniwie, wciskam lekko, puszczam, klikam i nawet na chwilę nie przygasa. Dodam, że to nie kwestia badziewnych ogniw, bo mam Panasoniki 2,9Ah. Wyjaśni mi ktoś te zjawisko?
Ostatnio zmieniony niedziela 29 gru 2013, 12:30 przez Borsuczy, łącznie zmieniany 2 razy.
W Twoim M1 jest włącznik forward, gdy lekko naciskasz włącznik styki wewnątrz nie są dociśnięte z taką siłą jak przy całkowitym wciśnięciu, a więc i rezystancja takiego połączenia jest nieco większa co przy słabym ogniwie może powodować wcześniejsze włączenie zabezpieczenia.
Nie wyrażam zgody na wykorzystywanie moich zdjęć w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy, szczególnie nie życzę sobie czerpania za ich pomocą korzyści finansowych przez osoby trzecie.
Z moich obserwacji wynika, iż woda w szklance nagrzana w następstwie włożenia na znaczną ilość czasu do niej latarki nastawionej na najwyższy tryb jest cieplejsza od wody nienagrzanej. Fascynujące, prawda?
Nabyłem w Oszozłomie multimetr i już tylko zakup suwmiarki stoi mi na drodze do prawa na zgrywanie elektro-latarko cwaniaka. Porobiłem takie małe pomiary i zauważyłem, że te migotanie od bawienia się włącznikiem zaczyna się przy ogniwie rozładowanym do 3,75V, a przy 3,6V jest nieco większe i takie już zostaje aż do uruchomienia zabezpieczenia Nie jest to mocne przygasanie, to coś takiego jakby przylutować minus diody, a plusem szurać po styku. Zapewne jest tak jak napisał maciex, że to po prostu chwilowe uruchamianie się zabezpieczenia. Tylko dlaczego nie miga przy całkowicie naładowanym ogniwie? Wtedy te nie do końca zetknięte blaszki "dają" większe napięcie niż potrzebne jest do włączenia zabezpieczenia? Ciekawi mnie czy bez tego zabezpiecznia by nie było mrugania.
Nabyłem w Oszozłomie multimetr i już tylko zakup suwmiarki stoi mi na drodze do prawa na zgrywanie elektro-latarko cwaniaka. Porobiłem takie małe pomiary i zauważyłem, że te migotanie od bawienia się włącznikiem zaczyna się przy ogniwie rozładowanym do 3,75V, a przy 3,6V jest nieco większe i takie już zostaje aż do uruchomienia zabezpieczenia Nie jest to mocne przygasanie, to coś takiego jakby przylutować minus diody, a plusem szurać po styku. Zapewne jest tak jak napisał maciex, że to po prostu chwilowe uruchamianie się zabezpieczenia. Tylko dlaczego nie miga przy całkowicie naładowanym ogniwie? Wtedy te nie do końca zetknięte blaszki "dają" większe napięcie niż potrzebne jest do włączenia zabezpieczenia? Ciekawi mnie czy bez tego zabezpiecznia by nie było mrugania.